Czarny, słodki i gazowany napój od wielu lat robi na świecie furrorę. Mowa oczywiście o coli, którą w asortymencie ma wielu producentów z całego świata. O jej niezbyt zdrowotnych właściwościach wiedzieliśmy już od dawna. Ostatnie obserwacje jednak wydają się conajmniej szokujące. Badacze dowodzą, że regularne picie dużych ilości coli może prowadzić do groźnych dolegliwości. Wśród nich wymienia się między innymi osłabienie mięśniowe, zaburzenia regualrności bicia serca, a nawet paraliż. Greccy naukowcy rozważają przy tym teorię zgodnie z którą napój cola miałby pozbawiać organizm jonów potasu. Hipokalemia [czyli własnie niedobór potasu] wywołuje właśnie tego typu objawy. Ciekawe, że pogorszenie stanu zdrowia jest stosunkowo łatwo odwracalne - zaaplikowanie suplementów zawierających potas niweluje szkodliwe skutki picia coli. Naukowcy zaznaczają też, że wnioski z wyników badań powinny wyciągnąć przede wszystkim osoby pijące napój regularnie - mówi się tutaj o ok. 2 litrach dziennie. Oczywiście nawet jeśli unikniemy najgroźniejszych objawów, zawsze możemy liczyć na niezawodnie prowadzoną przez colę i upiornie skuteczną demineralizację kości i niszczenie zębów. Wznosząc toast za zdrowie eksperci Epicentrum Kałuży zdecydowali się zatem ograniczyć jedynie do szklaneczki coli.
Autor: PeeGee
Źródło: Angora, Peryskop, nr 22 [31 V 2009 r.]
niedziela, 31 maja 2009
Smaczne, niestety niezdrowe
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
10 komentarzy:
na coś trzeba umrzeć ;P osobiście coli nie lubie preferuje tonic (szczególnie z ginem) Auuugh!
A nie tak do końca niezdrowa - bo ostatnio spotkałam się z dosyć ciekawą teorią gotowania mięsa... w coli.Tak, tak...drodzy państwo podobno moczenie i gotowanie mięsa w tym napoju oczyszcza je z toksyn oraz antybiotyków którymi jest faszerowane. Jeszcze nie stosowałam, ale ponoć receptura sprawdzona. Cóż - widać nic nie jest tak do końca niezdrowe. Osobiście mam słabość do Kofoli - po którą wybieram się do naszych sąsiadów dosyć regularnie. I nieważne czy zdrowe - byle smaczne :)
Koleżanka Damaquelle w ostatnim zdaniu wspaniale oddała zew mojego serca do rzeczy niezdrowych. Ale rozsądek zrzędzi.
A moczenie mięsa w coli wydaje mi się ryzykowne kulinarnie. Niemniej skądś się ten pomysł wziął, więc może gdyby przezwyciężyć obrzydzenie i spróbować... Dziękujemy za ciekawą radę. Nie wykluczone że kiedyś spróbujemy.
A poza tym - pewnie że na coś trzeba umrzeć. Poszukujemy jednak stoickiego kompromisu między długością życia a smakiem potraw.
Przepis zaproponowany przez damquelle niejako potwierdza badania naukowców - cola rozpuszcza - tyle, że w tym przypadku także paskudztwa:) do mnie jednak przemawia rozpowszechniona gdzieś na etapie mojej zerówki plotka iż przeprowadzono eksperyment w którym ząb ludzki zanurzony całkowicie w coli rozpuścił się w niej. Biorąc pod uwagę, że wtedy w tv królowały reklamy jajka do połowy posmarowanego pastą, które takie próby przechodziło (choć niekoniecznie w konfrontacji z colą) należy przypuszczać, że rzekomy ząb do wyszczotkowanych nie należał:)
Cola jest smaczna dopóki jest w niej gaz ale wtedy wychodzi on nosem, więc wolę już soczki - równie słodkie a chociaż odrobinę witamin zawierają i dają oddychać.
Dziękujemy wszystkim za bardzo ciekawe komentarze!
Osobiście uważam, że obecnie na rynku... nie ma NIC do picia! Cola i inne 'kolorowe' napoje nafaszerowane są słodzikami, konserwantami i barwnikami.
Soki - wyprodukowane z zagęszczonych soków - może i mają witaminy ale jakoś również nie wieżę w ich naturalność i zdrowie bo są ZAWSZE z zagęszczonych soków.
Woda - generalnie odradzam tą smakową bo również jest niezdrowa. Gazowana jeszcze się do czegoś nadaje ale gaz w niej zawarty wzmaga apetyt i też do najzdrowszych nie należy. Natomiast te bez gazu po 5 minutach od otwarcia nie nadają się do picia bo robią się po prostu niesmaczne.
Osobiście jako taką alternatywą są wody delikatnie gazowane, które coraz częściej pojawiają się na rynku.
Wracając do coli, podobno z powodzeniem można nią czyścić rury kanalizacyjne... To chyba mówi samo za siebie :)
Podsumowując: coś pić trzeba, w każdym z produktów są jakieś E, jakieś barwniki ,spulchniacze i inne paskudztwa; ważne aby czytać etykiety, być świadomym i działać z umiarem.
Ja do picia polecam wodę smakową typu domowego - do butelki z wodą mineralną wrzucamy gałązkę mięty, lub melisy i zakręcamy. Po pewnym czasie woda naciąga i jest bardziej orzeźwiająca. Jeśli zaś ktoś będzie u wcześniej wspomnianych sąsiadów (słowacja)radzę spojrzeć w stronę ich wód mineralnych (np w Tesco)- mają wspaniały wybór wód u nas niespotykanych a pozbawionych konserwantów, za to nafaszerowanych ziołami, zieloną herbatą itd... warto spróbować. Polecam
no cóż pozostaje chyba kefirek albo sok z ogórków:) ja mimo wszystko stawiam na wodę niegazowaną - jak dla mnie jest bez smaku bez względu na to jak długo ją trzymam - no chyba że zaczyna kwitnąć:)
no ja nie wiem wszysct chyba zapominają o jenym ważnym szczególe... P I W O ! ! !
piwko jest ok :) ale od piwka brzuszek rośnie ;-D
Osobiście piwa nie lubie więc jedyną logiczną alternatywą jest kola :))) Coś niezdrowego też jest potrzebne
Prześlij komentarz