niedziela, 3 sierpnia 2008

Napromieniowani

Newsa w tym tygodniu poświęcić zamierzamy podnoszeniu świadomości naszych drogich czytelników na temat promieniowania emitowanego przez sprzęt elektroniczny. Przedmiotem badań od pewnego czasu stały się używane przez nas na co dzień urządzenia. Dowiedziono, iż wiele z nich może w sposób znaczący wpływać negatywnie na zdrowie użytkownika. Czarna lista obejmuje między innymi telefony bezprzewodowe, których stacje bazowe emitują silne promieniowanie elektromagnetyczne. Sposobem na uniknięcie niebezpieczeństwa jest umieszczanie tychże stacji z dala od obszarów, w których nagminnie przebywamy – jak choćby stolików nocnych, szafek przy tapczanach, miejsc przy biurkach. Równie szkodliwe okazują się być [i nie ma w tym nic zaskakującego] telefony komórkowe. Fachowcy radzą unikać rozmów w miejscach, gdzie zasięg sieci komórkowej nie jest najlepszy. Aparat mniej pracy włoży w przesyłanie sygnału – a co za tym idzie: mniej wyemituje promieniowania. Słuchawki dodawane do telefonów komórkowych również nie do końca rozwiązują problem. Niektóre – gorzej wyprodukowane egzemplarze również są silnymi emitentami. Biurowe zagrożenie czyha w kineskopach monitorów, z których niektóre potrafią posyłać w nasza stronę nawet promienie Roentgena. Pragniemy ostrzec także melomanów – słuchawki, które zwykliśmy podłączać do sprzętu audio mają wbudowane dość silne magnesy, tak więc głowa słuchacza przebywa cały czas w polu elektromagnetycznym. Najbardziej kuriozalnym przykładem niebezpiecznego sprzętu są tzw. 'babyphone', służące rodzicom do kontrolowania co dzieje się z ich pociechami, gdy akurat przebywają w innym pomieszczeniu. Okazuje się, iż niebezpieczny dla zdrowia dziecka jest wysyłany wciąż sygnał kontrolny urządzenia. Fachowcy pocieszają, iż wiedza jest orężem użytkownika sprzętu. Stosując sposoby, których przykłady podaliśmy oraz nabywając sprzęt o niskiej emisji [większość urządzeń produkuje się w takim właśnie wariancie], jesteśmy w stanie zabezpieczyć się przynajmniej w minimalnym zakresie.

Autor: PeeGee
Źródło: Chip, nr 8/2008

Brak komentarzy: