niedziela, 25 maja 2008

Rozrywki dyktatora

Niewiele dziś osób wie, iż Adolf Hitler – jedna z bardziej złowrogich postaci kształtujących historię minionego wieku, był zapalonym kinomanem. Przez kilka pierwszych lat, podczas których dzierżył niepodzielną władzę Wodza Rzeszy, zwyczajem jego było oglądać dwa filmy każdego wieczora. Źródła są zgodne przy tym, iż przy takiej ilości ciężko było utrzymać wysoki poziom artystyczny seansów. Do ulubionych produkcji zagranicznych dyktatora należała produkcja „Trzej lansjerzy z Bengalu” [główny odtwórca: G. Cooper, rok: 1935 r.] – typowy film przygodowo – wojenny, utrzymany w konwencji kolonialnej. Uczestnicy seansów odbywanych z udziałem Wodza we wspomnieniach zaznaczali, iż Hitler lubił po filmach wdawać się w dyskusje na ich temat, nie poruszając jednak treści i tematyki, skupiając się za to na aktorstwie. W szczególności interesowały go aktorki, ale wypowiadał się o nich w sposób nad wyraz kulturalny. Ze swojej najważniejszej rozrywki Adolf Hitler zrezygnował dobrowolnie w roku 1941, argumentując to moralną odpowiedzialnością za los żołnierzy na froncie. Zamiast tego poświęcił się swojej drugiej pasji – co wieczór urządzał z partyjnymi dygnitarzami zgadywanki na temat odtwarzanych z adaptera operetek. Podobno nigdy też nie wysłuchał w całości tetralogii wagnerowskiej, mimo iż wielokrotnie publicznie ją chwalił. Dobrze znał jedynie „Złoto Renu”. Otrzymanej od Gewaldhaus w Lipsku „Pasji według św. Mateusza” na 19 płytach nigdy nie otworzył.

Autor: PeeGee
Źródło: Kałużyński Z., Do czytania pod prysznicem, Michałów – Grabina 2004

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

taa.. a niedawno okazało się, że Hitler lubił też kreskówki Disneya ;) Musiał się ucieszyć, kiedy "wystąpił" razem z Kaczorem Donaldem w "Die Fuehrer's Face" :>